Profesor Balcerowicz jak dr Mengele?

Młoda Lewica posłużyła się takim porównaniem(choć go nie wymyśliła), ale zaraz się wycofała i przeprosiła. Niewykluczone, że Hannah Arend posłużyłaby się innym porównaniem. W pracy „Eichmann w Jerozolimie” analizowała sylwetkę człowieka, który zdolny był do racjonalnego planowania i koordynacji działań w imię celów, które uznał za słuszne. Jej zdaniem był on przykładem tego, do czego może doprowadzić kalkulowanie środków do osiągnięcia założonych celów, ale bez refleksji nad samymi celami –
typowo Weberowska „racjonalność” celowo-racjonalna uznana za największą wartość kultury zachodnioeuropejskiej.

Johann Chapoutot w książce „Nazistowska rewolucja kulturalna” analizuje ten przypadek i pisze o Arendt: „hipoteza, jaką stawia, jest niezbyt pochlebna dla jej współczesnych; procesy edukacji i socjalizacji właściwe współczesnemu światu (przewaga kalkulacji nad myślą, nauk ścisłych i techniki nad wiedzą literacką, podział pracy i nadrzędność zysku…) produkują potencjalnych Eichmannów i skłaniają do zbrodni: oto Eichmann umieszczony w samym sercu nowoczesności urasta do symptomu, a nawet paradygmatu swojej (naszej) epoki i jej możliwości” (s. 251). Zdaniem Chapoutot takich Eichmannów można znaleźć w wielu miejscach współczesnej cywilizacji: są to wszyscy ci, którym obca jest wszelka refleksja nad wartościami; oni tylko procedują, decydują, organizują, nie pytając o ostateczny cel ich działań. „Kto nie rozpoznaje w nich dyrektora HR czy pracownika prefektury rozstrzygających los jednostki z kalkulatorem czy pieczątką w ręce i przeprowadzających programy społeczne z doskonałym chłodem, owym całkowitym ‚brakiem wyobraźni’ wytykanym przez filozofkę?” – pyta autor (s. 250).

Ludzie o balceroidalnej mentalności nie mają zatem dobrej prasy, ale to właśnie oni – technokraci racjonalni do bólu (cudzego) – rządzą dziś światem.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz